sobota, 16 lutego 2013

Kaskowe dylematy


Nadszedł czas oczekiwania na naszą pierwszą wizytę w Berlinie. Im bardziej zbliżał się 10. grudnia tym bardziej sceptyczne stawało się moje nastawienie do tej terapii i do samego wyjazdu. Miałam nieodparte wrażenie, że od czasu wypadku jego główka zaczęła nabierać ładniejszego kształtu. Czesio był już w takim wieku (5 miesięcy), że coraz więcej czasu spędzał aktywnie na brzuchu. Ponadto rehabilitacja zaczęła przynosić widoczne efekty. Do tego doszła niechęć do kładzenia głowy na podłożu w sposób obciążający stłuczenie...

Kto mnie zna ten wie, że jestem „typem zadaniowym”. Skoro powiedziałam „A”, należało powiedzieć i „B”. Zatem dopingowałam męża, aby nie zapomniał zorganizować sobie kilku dni wolnych w okolicach 10. grudnia, dopilnowałam, abyśmy w porę zaczęli wyrabiać małemu paszport i zaczęłam rozglądać się za noclegiem w Berlinie. Niemniej, w myślach odliczałam dni do wyjazdu licząc po cichutku, że głowa „sama się ukula”. Przegadałam kilka ładnych godzin z obiema babciami Czesia oraz wykonałam całkiem sporą wymianę korespondencji z przyjaciółmi, aby utwierdzić się w przekonaniu, że  dobrze postępuję decydując się na kaskoterapię dla Czesia. Prócz kwestii organizacyjno-finansowych najbardziej przerażała mnie kwestia etyczna całego tego przedsięwzięcia. Zastanawiałam się, czy chęć zafundowania Czesiowi takiej terapii nie jest wyrazem mojego przedmiotowego podejścia do dziecka (czy musi był perfekcyjnie ładniutkie, abym je kochała???). Cały czas zadawałam sobie pytanie, jak wytłumaczę mojemu Małemu Księciu, że „dobrze widzi się tylko sercem” oraz, że „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, jeśli jego całe życie ma zacząć się od terapii mającej na celu estetyzację jego mózgownicy. Nie byłam też pewna, czy Czesio rzeczywiście takiego kasku potrzebuje. Zarówno nasza rehabilitantka jak i pani doktor od rehabilitacji powtarzały wszakże, że widziały gorsze przypadki… (Mnie oczywiście nie interesowały jakies tam, anonimowe „gorsze przypadki” – wszakże chodziło o moje dziecko).

Tuż przed wyjazdem do Berlina zniekształcenie czesiowej główki nie było porażające. Niemniej, było zauważalne, także dla postronnych. Jeszcze zanim dowiedzieliśmy się, że jest coś takiego jak zespól płaskiej główki, i jakie są jego objawy, mąż zauważył, że Czesio ma nierówne uszka. Ja natomiast u mojego wspaniałego, uśmiechniętego synka dostrzegłam typową przy plagiocefalii wypukłość jednego policzka oraz różny kształt oczu. O niestandardowym kształcie głowy, na który zwracały uwagę obie babcie Czesia już nie wspominam. Prócz tego, tuż przed wyjazdem do Berlina, zdarzyło się nam na przykład, że pani prowadząca kawiarenkę w ośrodku rehabilitacyjnym zagadnęła przy mnie naszą panią doktor, i zapytała jakie postępy poczynił Czesio, co mu dolega i czy ta krzywa główka to mu już tak zostanie... Pani doktor odpowiedziała, że Czesio ma asymetrię oraz, że pod wpływem terapii kształt głowy zazwyczaj ulega poprawie, ale nie jest jej znana przyczyna dla której u jednych dzieci ten proces zachodzi lepiej niż u innych. Ponieważ Czesio miał już wówczas pół roczku, czyli osiągnął wiek, w którym deformacja głowy zazwyczaj sama nie ustępuje, incydent w kawiarni utwierdził mnie w przekonaniu o słuszności kaskoterapii. Wystarczyło Czesiowi nie nałożyć czapeczki i kalafiorowatość jego łepetyny stawała się ewidentna!

Ostatecznie uznaliśmy z mężem, że sprawy zaszły za daleko. Paszport  dla synka został wyrobiony, miejsce noclegowe zaklepane, wizyta umówiona. O tym, czy Czesio zostanie poddany terapii kaskowej ostatecznie miał zadecydować los (czyli jego faktyczny stan zdrowia). Ustaliliśmy, że pojedziemy do Berlina i damy zmierzyć czesiową asymetrię. Jeśli okaże się wystarczająco spora, jako zatroskani rodzice zafundujemy mu kask. Jeśli będzie nieznaczna, popracujemy jeszcze trochę nad repozycjonowaniem, masażami, specjalnymi poduchami i sami postaramy się mu tę główkę ukulać. Naszą wartością graniczną, powyżej której bez wahania zdecydowalibyśmy się na kask było jakieś1,30 cm. Nie byliśmy do końca pewni, jaką podejmiemy decyzję, jeśli badanie wykaże asymetrię rzędu 1,10 cm, bardzo bliską magicznego 1 cm, stanowiącego wartość graniczną między asymetrią średnią a małą…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz